Dla deweloperów i kupujących nadchodzą gorsze czasy. Besse na rynku mieszkaniowym przynoszą bowiem zmiany w projekcie Rodzina na swoim. Modyfikacje odnośnie metrażu oraz ceny za mkw. znacznie ograniczają wybór zarówno na rynku pierwotnym jak i wtórnym. Deweloperzy zaś liczą straty spowodowane coraz większą liczbą niesprzedanych mieszkań.
Sytuacja staje się coraz bardziej napięta. Powodem jest również zachowanie banków, które ograniczają zdolność kredytową potencjalnych klientów. Restrykcje odnośnie przyznania kredytu wiążą ręce wielu Polakom, którzy przynajmniej na razie będą musieli pożegnać się z własnym M. Wahania na rynku walutowym dodatkowo pogłębiają nadszarpniętą kondycję rynku mieszkaniowego. Wiele osób rezygnuje bowiem z kredytu obawiając się ryzyka. Podwyższony stan ostrożności widać głównie w takich miejscowościach jak Gdańsk czy Katowice. Banki coraz dłużej zwlekają z decyzją kredytową. Deweloperzy próbują ratować się dostosowując swoje oferty pod zmiany w programie Rodzina na swoim. Od niedawna widać zaostrzoną konkurencję na rynku deweloperskim, poprzez wzmożoną aktywność marketingową. Potencjalni klienci zachęcani są różnego typu profitami jak chociażby uzależnienie wpłat transz od etapów budowy czy choćby proponują tańsze miejsca parkingowe. Innowacją, za którą niedługo pójdą inni deweloperzy jest przyznawanie dopłat do mieszkania. Jest to symulacja projektu Rodzina na swoim, który udziela swoim kredytobiorcom pomocy finansowej z ramienia Państwa. Dzięki nowości jaką wprowadziła jedna z krakowskich firm można zyskać nawet 30 tys. PLN. Innym pomysłem na sprzedanie swoich mieszkań jest zaproponowanie studentom zakupu mieszkania po cenie wynajmu. Taka taktykę obrał jedna z wiodących na rynku firm deweloperskich. Promocja swoich usług to jedna z metod sprzedaży produktów. Wiedzą to zarówno deweloperzy jaki i banki obiecując swoim potencjalnym klientom gruszki na wierzbie.